Poskładany, z nie bardzo pasujących do siebie i nie współpracujących ze sobą części, wiedźmin postparuzyjnego świata. Choć i ten wiedźmin, jak i ta paruzja, niezbyt koszerne. Wszystko naraz w koszmarnym (nie chodzi tu tylko o wykreowany w powieści świat) miszmaszu technologii, magii, mitologii i demonologii. Gryzące lornetki, elektroniczny czujnik magii, demon w głowie, bóg w pochwie (bohater jest/był facetem, więc bez zbereźnych skojarzeń), zbuntowane cybernetyczne oko i gadające skomputeryzowane konie. Na dokładkę wyjęte żywcem z mangi bronie i pojedynki. Nie wiem co z tego było najgorsze. Szorstko na http://niepamietnikfprefecta.blogspot.com/2014/06/zbawca-masowego-razenia.html