Nadzy ludzie

Nadzy ludzie - Kir Bułyczow Autora znam nie od dziś. Wiele jego powieści przedefilowało raźnym krokiem przed moimi oczami. Ale nieodmiennie kocham go za cykl opowiadań o Wielkim Guslarze, gdzie w przezabawny sposób opisywał otaczającą go rzeczywistość. Nie był to jednak pusty śmiech, bo za tą radosną fasadą kryło się zawsze głębsze przesłanie. Większość pisarzy poruszając takie tematy staje się bardziej pompatyczna, od defilady wojsk radzieckich w dniu zwycięstwa. A tylko nieliczni potrafią połączyć tak zdawałoby się niemożliwe do zgrania rzeczy, jak rozważania nad sensem istnienia z życiem przeciętnie inteligentnego Rosjanina, i to w formie fantastyczno-naukowej humoreski. Ale dziś na tapecie mamy inną książkę, choć o temacie, który dość często przewijał się w twórczości Bułyczowa, a jest nim kontakt. Jak miałem jakieś siedem czy osiem lat, dotarł do mnie dowcip, który już wtedy miał brodę jak św.Mikołaj: Po czym poznać, że we wszechświecie istnieją inteligentne istoty? Po tym, że nie próbują nawiązać z Ziemianami jakiegokolwiek kontaktu. I chyba właśnie ten żart stał się kanwą niniejszej powieści. Więcej na http://niepamietnikfprefecta.blogspot.com/2012/02/napisze-szalenie-mia-recenzje-sz-mi-re.html