Książka miała być przesiąknięta ironią, a miejscami wręcz nieprawdopodobnie zabawna. Jak dla mnie była li tylko wstrząsająca, ckliwa, a w ogólności obrzydliwa. Może mam spaczone poczucie humoru, nie wiem. Co może być zabawnego w końcu świata? Chyba tylko to, że przestaniemy się zabijać, bo już będziemy martwi. Świat każdego z nas w ten czy inny sposób się kiedyś zakończy definitywnie i nieodwołalnie. Czy skończy się rechotem, krzykiem czy skowytem, nie bardzo mnie interesuje, ważniejsze jest dla mnie żeby zakończył się szubko i bez bólu. Można to przeczytać ale jeśli liczyliście na coś w stylu Adamsa albo Monty Pythona, to srogo się zawiedziecie, jak dla mnie średniak.