Wyspa delfinów

Wyspa delfinów - Arthur C. Clarke To nie jest książka dla ciebie dorosły czytelniku. Dla ciebie nie wiadomo gorący czy zimny ale na pewno nieletni też nie. Jest to książka dla młodzieży młodszej, gdzieś tak pomiędzy 9-12 lat. Ale nie licz dorosły czytelniku, że nie poniesiesz konsekwencji tej lektury. Jako, że jest to książka przygodowa, a ludzie w wieku w jakim powinno się tę książkę przeczytać marzą o przygodach. Kilka więc pomysłów na temat. Gdyby zainteresowały go poduszkowce to nauka jazdy takim wehikułem nie jest znowu taka droga jakby się mogła wydawać. Frajda dla dzieciaka nie do przecenienia, za resztę zapłacisz kartą :) Jakby jednak zainteresował się nurkowaniem, to już grubsza sprawa, sprzęt, nauka pływania, później nurkowania, to już są większe koszty. Nie jest to już tak bezpieczne i nie każdy się do tego nadaje, ale może warto o tym pomyśleć ? Delfiny, o to zaczyna już być problematyczne. Wiem, że kiedyś było delfinarium w Rumunii w Konstancy-Mamai, to nie jest drogi kraj, można się tam wybrać, prawdopodobnie jest też jakieś w Hiszpanii, a na pewno w USA jest kilka, ale to już droga wyprawa. Ale jakby go zainteresowało życie rafy koralowej, to tu mam niezbyt kosztowny pomysł w Izraelu jest miasteczko Ejlat. Wybudowano tam w morzu Czerwonym przy rafie koralowej akwarium dla ludzi, Można podglądać życie rafy nawet pod krawatem, o ile lubisz drogi czytelniku chodzić tak ubrany przy 30-to stopniowym upale, ale można. Pobyt kosztuje w granicach cen pobytu nad polskim morzem, tylko dojazd jest nieco droższy, ale chciałeś mieć dzieci, dałeś im książkę do przeczytania, to teraz płacz i płać :) A jakby zainteresowało go naraz wszystko, to mam praktycznie darmowe rozwiązanie i jakże dydaktyczne. Zagoń go do nauki, powiedz żeby się dobrze uczył, a zwłaszcza biologii i chemii, poszedł potem na biologie morską i może w przyszłości będzie pracował z delfinami na Wielkiej Rafie Koralowej w Australii, kto wie ? Może też wybrać inżynierie morską i pływać na statkach dookoła świata. Ta książka może być bardzo dobrą inspiracją. Książka została napisana w 1963 roku, nawet Clarke nie był w stanie przewidzieć rozwoju komputerów. Dopiero sześć lat później człowiek wylądował na księżycu, a moc obliczeniowa centrali NASA była porównywalna z dzisiejszym PC-etem, który gdzieś obok was mruczy kiedy czytacie te słowa, zaś to co mieli kosmonauci w swoim statku, to dzisiejszy przeciętny kalkulator naukowy. Choć więc akcja książki dzieje się około roku 2030 sprzęt jakim się tam posługują wyda się nieco przestarzały nawet jak na dzisiejsze czasy. Całkiem niezłe opisy rafy i żyjących w niej zwierząt z nadwyżką to zrekompensują. Mogę z czystym sumieniem polecić tą pozycję rodzicom poszukującym czegoś do poczytania dla swojej dorastającej pociechy. T.